Rudzkie spotkanie z PM

- Dlaczego w naszym mieście tyle mieszkań stoi pustych, a młode rodziny muszą czekać lub zapożyczać się na własne lokum? – pytał mieszkaniec podczas kolejnego spotkania z prezydent miasta. Sytuacja mieszkaniowa okazała się obok problemów związanych z „ustawą śmieciową” najszerzej poruszaną sprawą podczas dzisiejszego spotkania w Rudzie.
Mieszkańcy Rudy przestawiali swoje uwagi dotyczące przede wszystkim zasobu lokalowego w dzielnicy i sposobów jego zarządzania. – Gmina jest właścicielem mniej niż 15% wszystkich lokali mieszkalnych w mieście – zauważył Michał Pierończyk. – Są pustostany, bo ktoś wykupił mieszkanie, ale w nim nie mieszka. Czasem mieszkanie wymaga generalnego remontu, a rodzinie nie starcza środków. Oczekujący na liście na własne „m” mają określone wymagania, czekają na mieszkanie w wybranej dzielnicy, zdarza się tak, że jedno mieszkanie proponujemy wielu rodzinom i nie znajdujemy chętnych na jego zagospodarowanie – mówił zastępca prezydent miasta. Jak zauważyła prezydent Dziedzic obiekty miejskie są w bardzo złym stanie. – Potrzebnych jest ok. 20 lat żebyśmy doprowadzili je do zadawalającego stanu i użytku – podkreśliła. Ze stanem lokali związana jest bardzo ważna dla mieszkańców sprawa kanalizacji, która w niektórych miejscach nie była modernizowana od 70 lat. – Wiem, że w Rudzie to jest duży problem – mówiła prezydent miasta. – Dlatego zorganizujemy dla państwa specjalne spotkanie, na którym wspólnie podejmiemy decyzję, w jakiej kolejności przedsiębiorstwo będzie podłączać mieszkańców do kanalizacji. Myślę, że w połowie maja będziemy mieli dane, w jaki sposób te przełączenia będą realizowane – zapowiedziała. Jedna z mieszkanek wróciła do sprawy dofinansowań, które kilka lat temu były przyznawane za wymianę ogrzewania węglowego na gazowe, skarżąc się, że w urzędzie miasta nie chciano wydać wniosku w tej sprawie. – Niestety, kiedyś można było dostać zwrot nakładów po wykonaniu inwestycji, teraz jesteśmy w stanie dofinansować taką inwestycję tylko przed jej wykonaniem – wyjaśniała Ewa Wyciślik naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. – Mam nadzieję, że zdobędziemy pieniądze zewnętrzne, by uruchomić taki program dotacyjny, ale nie będzie on działał wstecz i nie będziemy mogli zwracać pieniędzy osobom, które takie inwestycje już poczyniły – informowała.
Tak jak podczas poprzednich spotkań szeroko omawianą kwestią było wdrożenie „ustawy śmieciowej”. – Z końcem marca minął termin składania deklaracji wszystkich właścicieli nieruchomości – przypomniała Ewa Wyciślik. – Jeśli ktoś nie dopilnował tego obowiązku to powinien uczynić to jak najszybciej, w przeciwnym razie będziemy w stosunku do takich osób wszczynać postępowanie egzekucyjne – ostrzegała. Naczelnik wydziału przypomniała, ze każdy mieszkaniec będzie zobowiązany do segregacji śmieci i uiszczania opłat według nowych stawek przyjętych przez Radę Miasta. Mieszkańcy dopytywali się, dlaczego stawki zostały przyjęte przed rozstrzygnięciem przetargu na odbiór śmieci, który dopiero będzie miał miejsce. – Niestety, nie wszystko możemy robić tak, jakbyśmy chcieli i oczekiwali – mówiła Grażyna Dziedzic. – Ustawodawca wymógł na nas obowiązek ustalenia stawek przed procedurą przetargową. Stawki ustaliła dla nas wyspecjalizowana firma, która obliczyła je na poziomie 14 złotych za odpady segregowane i 19 złotych za niesegregowane – tłumaczyła prezydent. – Zrobiliśmy wszystko, by te ceny były niższe. Opłaty śmieciowe nie będą zasilały budżetu miasta, będą przeznaczane na finansowanie systemu wywozu i zagospodarowania śmieci. Z pewnością zajmie nam jeszcze sporo czasu dopracowanie tego systemu, ale musimy go wdrożyć, by uniknąć kar, które może nałożyć na nas Unia Europejska, a także po to, by zostawić naszym dzieciom lepsze środowisko naturalne – podkreślała.