Projekt budżetu na 2020 r. gotowy. Będą cięcia
89 mln zł mniej na inwestycje oraz cięcia wydatków m.in. na sport, zabytki i kulturę. To najważniejsze konsekwencje dla przyszłorocznych finansów Rudy Śląskiej, które spowodowały ustawowe zmiany w prawie. Projekt budżetu władze Rudy Śląskiej złożyły w Regionalnej Izbie Obrachunkowej w Katowicach. Do połowy grudnia ma ona teraz czas na zaopiniowanie dokumentu. Potem, pod koniec roku, nad budżetem będą obradować rudzcy radni.
- Przygotowując projekt budżetu miasta na przyszły rok stanęliśmy przed ogromnym wyzwaniem i koniecznością podjęcia wielu trudnych decyzji – podkreśla prezydent Grażyna Dziedzic. - Jeszcze niedawno planowaliśmy, że w 2020 r. zrealizujemy inwestycje na poziomie 156 mln zł, jednak zmiany ustawowe w prawie spowodowały dla miejskiej kasy wielomilionowe obciążenia i ubytki
w dochodach. Sytuacja jest wręcz dramatyczna, a co gorsza, nic temu nie zawiniliśmy. Ponosimy konsekwencje „odgórnych” decyzji na szczeblu rządowym i parlamentarnym. Z podobnymi problemami muszą się teraz mierzyć samorządy w całej Polsce. Z tego powodu musieliśmy zrezygnować z wielu potrzebnych zadań i obniżyć budżet inwestycyjny do 67 mln zł. Poza tym radykalnie ograniczyliśmy wydatki bieżące. Nie było jednak innego wyboru. Omawiałam to z rudzianami podczas jesiennej tury spotkań w dzielnicach. Zaskoczyło mnie wtedy to, z jakim zrozumieniem przyjmują oni naszą sytuację i bardzo za to dziękuję – dodaje.
Z podobnymi problemami, co władze Rudy Śląskiej, mierzą się obecnie samorządy w całej Polsce. Największym źródłem problemów są ustawowe zmiany w systemie podatkowym, które wpływają bezpośrednio na zmniejszenie dochodów bieżących. Z tego powodu Rudę Śląską pozbawiono w 2020 r. dochodów na poziomie 27 mln zł. Do tego trzeba doliczyć wzrost wydatków związanych z podwyżkami dla nauczycieli, co kosztować będzie dodatkowych 19 mln zł. Niestety, kwoty tej nie uda się pokryć z otrzymywanej od rządu subwencji oświatowej, która pokryje jedynie 65% wydatków na wynagrodzenia w oświacie.
Kolejna problematyczna sprawa to wzrost wydatków spowodowanych podwyższeniem pensji minimalnej, z wyłączeniem z podstawy dodatku stażowego. To z kolei obciąży budżet dodatkowymi 9 mln zł. - Miasto jest pracodawcą dla ponad 5,7 tys. osób - to pracownicy urzędu miasta, ale także wszystkich miejskich jednostek organizacyjnych, takich jak instytucje kultury, MOPS, MOSiR, czy wszystkie publiczne szkoły i przedszkola. W przyszłym roku, aż 41 proc. wydatków bieżących będzie przeznaczonych na wynagrodzenia w tej sferze – tłumaczy prezydent Dziedzic.
- Wiele zadań realizowanych siłami samorządu jest tak naprawdę obowiązkiem państwa, które co prawda przekazuje środki, lecz niestety, nie są one wystarczające – uważa skarbnik miasta Ewa Guziel. - Do systemu oświaty w przyszłym roku dopłacimy prawie 114 mln zł. W dalszym ciągu będziemy dokładać też do zadań zleconych, które realizuje Biuro Geodety Miasta, USC, Wydział Spraw Obywatelskich, a także częściowo MOPS. Dla przykładu w tym roku dla miejskiej kasy to obciążenie rzędu 5 mln zł – wylicza.
Żeby zbilansować budżet, władze miasta na etapie jego projektowania musiały zwiększyć dochody budżetowe przy jednoczesnym ograniczeniu wydatków. – Przy dochodach mamy ograniczone pole manewru. Ponad 44 proc. dochodów własnych stanowią środki z PIT. Zostają podatki i opłaty lokalne, które stanowią ok 34 proc. dochodów własnych – wskazuje skarbnik miasta. Żeby „załatać dziury” w budżecie władze Rudy Śląskiej, wzorem innych miast, chciały podwyższyć stawki podatku od nieruchomości. Uchwał w tej nie przegłosowała jednak większość Rady Miasta. – W obecnej sytuacji to jedyna możliwość, żeby „podreperować” budżet. Tak się dzieje w całej Polsce. W ostatnim czasie uchwały w sprawie podniesienia podatku od nieruchomości podjęto m.in. w Katowicach, Gliwicach, Świętochłowicach, czy Mikołowie - wymienia skarbnik Guziel.
Jednocześnie rudzcy samorządowcy musieli podjąć trudną decyzję, dotyczącą rezygnacji z niektórych zadań inwestycyjnych i ograniczenia wydatków bieżących. – W pierwszej kolejności musieliśmy zabezpieczyć wydatki na tzw. obowiązkowe, m.in. na wynagrodzenia, czy zadania związane z realizacją zadań statutowych. Dopiero potem mogliśmy dokonywać cięć i dotyczyło to tylko zadań fakultatywnych, czyli nieobowiązkowych – zastrzega Grażyna Dziedzic. W ten sposób w projekcie budżetu miasta na 2020 r. nie ma pieniędzy na dotacje na sport, zabytki, organizację kolonii i półkolonii, czy stypendia naukowe i sportowe. - Na promocję miasta zarezerwowaliśmy jedynie 50 tys. zł i to w większości tylko dlatego, żeby osiedle robotnicze „Ficinus” nie zostało skreślone ze Szlaku Zabytków Techniki – tłumaczy prezydent Dziedzic.
Ogółem przyszłoroczne wydatki budżetowe zaplanowane zostały w kwocie 871,5 mln zł, natomiast dochody na poziomie 895,7 mln zł. Uzyskana w ten sposób nadwyżka w całości przeznaczona zostanie na spłatę wcześniejszych kredytów i pożyczek. Miasto nie będzie też zaciągać nowych zobowiązań, w ten sposób zmniejszy się również ogólne zadłużenie miasta z 247,9 mln zł do 223,7 mln zł. Na inwestycje w projekcie budżetu zapisano ponad 67 mln zł, z czego blisko
30 mln zł pochodzić ma ze środków unijnych. Najwięcej, bo 16 mln zł przeznaczonych ma być na rewitalizację. - Kontynuować będziemy rekultywację terenu po koksowni Orzegów, budowę Traktu Rudzkiego oraz rewitalizację podwórek. Ponad 15 mln zł przeznaczyć chcemy na inwestycje związane z energooszczędnością i ograniczaniem niskiej emisji – zapowiada prezydent Grażyna Dziedzic. 14 mln zł mają pochłonąć inwestycje drogowe, m.in. dokumentacja i wykupy gruntów potrzebne do budowy kolejnego odcinka trasy N-S, odwodnienie ul. Wyzwolenia, czy przebudowa dróg gruntowych. Niespełna 4 mln zł przeznaczonych ma być na realizację zadań w ramach budżetu obywatelskiego. 2 mln zł zabezpieczono na kolejny etap modernizacji hali sportowej w Halembie, a 1 mln zł na modernizację Wielkiego Pieca.
Sesja budżetowa, podczas której Rada Miasta ma obradować nad budżetem, ma się odbyć w grudniu br.