Od rzemiosła do mistrzostwa
Damian Duda, tegoroczny mistrz Polski we fryzjerstwie w poszukiwaniu nowych inspiracji jeździ po całym świecie. Prezentuje swoje umiejętności na pokazach w Paryżu, Mediolanie i Londynie, ale zawsze wraca do Rudy Śląskiej, do swojego rodzinnego miasta. Rudzki Cech Rzemiosł i Przedsiębiorczości odznaczył go za szkolenie uczniów w rzemiośle. Jego kolejny pomysł to warsztaty z rudzką młodzieżą dotyczące realizacji swoich pasji i wyboru zawodu. Bo jak podkreśla - dobrze wybrany zawód to szczęście na całe życie.
Jeździ Pan po całym świecie, co Pana skłania do powrotu?
Zawsze wracam do Rudy Śląskiej. Tu mam swój salon, w jednej z kamienic, niedaleko zabytkowego osiedla robotniczego Ficinus. Proszę pamiętać, że tu wszystko się zaczęło. Tu nauczyłem się rzemiosła. Jako fryzjer pracuję od 15 lat, w przyszłym roku będę obchodzić jubileusz 10-lecia istnienia mojego salonu fryzjerskiego. To prawda, jeździmy do Paryża , Mediolanu i Londynu, ale zawsze wracamy do naszego miasta, bo tu również mamy swoich stałych klientów.
Zdobył Pan tytuł Mistrza Polski we fryzjerstwie w 2012 r., przygotowuje się Pan do mistrzostw Europy w przyszłym roku. Jak wyglądają takie przygotowania?
Sam udział w mistrzostwach jest wielkim przeżyciem. Będę brał udział w konkurencji fashion, tzw. modowej i w konkurencjach technicznych. W konkurencji fashion liczy się pomysł fryzjera, dowolna jest forma i kolor. W technicznych zawodach ocenia się dokładność cięcia. Będę trenował na modelach i manekinach. To są konkurencje na czas, a na mistrzostwach Europy ten czas jest bardzo krótki.
Niedawno został Pan odznaczony przez Cech Rzemiosł i Przedsiębiorczości w Rudzie Śląskiej za szkolenie uczniów w rzemiośle. Czym dla Pana jest to wyróżnienie?
To dla mnie bardzo ważne. Ja też kiedyś byłem uczniem i ktoś nauczył mnie tego „fachu”. Teraz czas spłacić zaciągnięty wówczas dług. W mojej karierze wyszkoliłem już kilkudziesięciu fryzjerów. Co roku przyjmuję nowych. Wbrew pozorom, to nie jest łatwy zawód. Przyszłych fryzjerów przygotowujemy do pracy przez 3 lata. Ale jeżeli ktoś w tym zawodzie chce coś osiągnąć, to czeka go wiele lat nauki. Praktycznie wciąż uczymy się czegoś nowego. Trzeba przy tym pamiętać, że dobry fryzjer musi nie tylko umieć dobrze strzyc, ale również odpowiednio rozmawiać i traktować klienta.
Czy szkoła zawodowa to dobry wybór na drodze do pracy zawodowej ?
Każdy artysta musi najpierw opanować rzemiosło. Żeby zostać artystą trzeba być dobrym rzemieślnikiem. Dla rzemiosła szkoła zawodowa to najważniejsza rzecz. Od tego trzeba zacząć. Potem można pomyśleć o dalszej edukacji. Ja też pracowałem już jako fryzjer i chodziłem do szkoły i zdałem maturę. Szkoła zawodowa jest podstawą aby nauczyć się zawodu. Jest więcej praktyk, uczeń więcej przebywa w salonie, żyje tym salonem. Ma możliwość obserwowania różnych sytuacji w pracy fryzjera, uczy się dialogu z klientem. To jest bardzo istotne, a tego szkoła nie nauczy.
Rudzcy uczniowie mają potencjał i predyspozycje do tego zawodu?
Tak, jest wielu, którzy będą dobrymi fryzjerami. U mnie w salonie pracują dwie osoby, które wcześniej były na praktykach. Wszystko zależy od młodego człowieka czy bierze temat na poważnie, słucha mistrza i czy przykłada się do pracy. Te osoby, które podchodzą do tego mądrze i chce im się pracować rozwijają się, odnoszą potem sukcesy. Każdy jest kowalem swojego losu, ile włożysz tyle wyciągniesz, taka jest zasada. Podobnie jest w sporcie.
Jak radzą sobie uczniowie płci męskiej?
Myślę, że ten zawód jest dla nich trudniejszy, szczególnie początki. Zraża ich sprzątanie, pomaganie w salonie. Ale jak ten etap już przejdą, to później są zazwyczaj bardzo dobrymi fachowcami. W większości mistrzowie fryzjerstwa na naprawdę wysokim poziomie to faceci.
Jakich rad udzieliłby Pan młodym adeptom sztuki fryzjerstwa?
Jeździłem i szkoliłem się u wielu stylistów w Polsce i zagranicą. Podpatrywałem ich pracę.
Dzięki temu mam szerokie spojrzenie na ten zawód. Z ich doświadczenia pozbierałem to co mi się najbardziej podobało i stworzyłem swój własny styl, filozofię całego fryzjerstwa i strzyżenia.
Warto jeździć, podglądać innych i szkolić się, bo to rozwija.
I o tym zamierza Pan mówić podczas spotkań z rudzką młodzieżą?
Tak! Myślałem o zorganizowaniu kilku spotkań z młodzieżą, na których ludzie z różnych branż, którzy odnieśli sukces zawodowy w swoim fachu podzieliłoby się wiedzą, radą i doświadczeniem. Chciałbym pomóc młodym ludziom, żeby ich wybór był jak najbardziej trafiony. Bo dobrze wybrany zawód to szczęście na całe życie.
Czy praca z zespołem „Śląsk”, to forma doskonalenia rzemiosła, czy też już sztuka?
Z grupą ze śląska robiliśmy sesję z zespołem Śląsk. Niebawem będą efekty końcowe. Koncepcja zakładała zmianę wizerunku zespołu – dziewcząt z warkoczem. Moim zadaniem było wyczarować ozdoby z włosów, zamiast wianuszków z materiału. Bardzo fajne, ciekawe doświadczenie.
Pracowałem też z Iloną Felicjańską podczas sesji w Krakowie. Pani Ilona promowała najnowszą kolekcję ubrań znanej podhalańskiej projektantki Anety Larysy Knap. Ja zostałem poproszony
o stworzenie odpowiednich stylizacji fryzur. Efekty naszej pracy można było zobaczyć w prasie modowej.
Zbliża się koniec roku. Jakie trendy będą królowały na balach sylwestrowych i w 2013 r.?
Mężczyźni to powrót do lat 50-tych, krótko strzyżemy boki, zostawiamy dłuższe góry, modne są zarosty, wracają brody. Kobiety linie bobów, falowane włosy, trochę zmierzwione. Bardzo modny jest styl vintage – czyli większa objętość włosów, włosy bardziej drapieżne, postawione. To są style, które przewodzą w modzie. W modzie zawsze wiele rzeczy się przeplata, wiele elementów jest modnych, np. znowu wracają długie grzywki. W grudniu wyjeżdżam do Mediolanu, gdzie będziemy poznawać najnowszą modę, najnowsze trendy na wiosnę, na przyszły rok.