Header decorative image
Kir Żałobny

Żywe Książki w MCK [FILM]

Żywe Książki w MCK [FILM]

W Rudzie Śląskiej łamano dziś stereotypy na temat różnych grup społecznych. Już po raz trzeci w mieście zorganizowano Żywą Bibliotekę. Głównymi bohaterami spotkania były osoby, które na co dzień są szablonowo spostrzegane przez społeczeństwo. Wśród Żywych Książek znaleźli się m.in. Ukrainka, policjant, kontroler biletów, gej czy matka dziecka z zespołem Downa. - Bezpośrednia rozmowa najlepiej rozwiązuje problem nietolerancji, uprzedzeń, czasem wrogiej postawy wobec osób określonych grup społecznych lub zawodowych – podkreślała Magdalena Lapshin, ze stowarzyszenia Genius Loci, koordynatorka wydarzenia.



- Każdy człowiek jest ciekawy, bo ma inną historię – podkreślała Patrycja Hajdamowicz, jedna z czytelniczek. – Z Żywą Biblioteką zetknęłam się już w wcześniej i cieszę się, że po raz kolejny mogę wziąć w niej udział - mówiła. - Jestem zainteresowana osobą niewidomą – mówiła Aleksandra Wieczorek z Katowic. – Na co dzień niekoniecznie mamy kontakt z takimi osobami, a Żywa Biblioteka to możliwość zadawania pytań w przyjaznej atmosferze i poznania jej historii – wyjaśniała.

Żywa Biblioteka została zorganizowana w Rudzie Śląskiej po raz trzeci przez Magdalenę Lapshin ze stworzyszenia Genius Loci. – Pomysł zaczerpnęłam z artykułu szwedzkiej gazety, który informował o takiej inicjatywie – wspomina. Sam pomysł ma swoje korzenie w Danii, gdzie w 2000 roku, odbyła się pierwsza edycja Żywej Biblioteki.

- Wcześniej brałam udział w Żywej Bibliotece jako czytelnik, a nie książka – mówiła Monika Hałaś, której matka jest Ukrainką, a ojciec Polakiem. - W tym roku debiutuję jako Żywa Książka. W zasadzie przez większość życia spotykałam się z pozytywnymi reakcjami na wiadomość, że jestem w połowie Ukrainką. Dużo osób było ciekawych kultury i języka ukraińskiego. Niestety w ostatnich latach propaganda medialna sprawiła, że niektórzy Polacy zastanawiają się, czy odbiór Polski jest na Ukrainie pozytywny. Ukraińcy Polaków bardzo szanują i uważają, że jesteśmy bratnimi narodami. Różnice między nami są marginalne – podsumowuje.

Żywą Książką była także Turczynka, która bierze udział w programie EVS i pracuje w Polsce jako wolontariuszka. – Niewielu Polaków mówi po angielsku, więc są nieśmiali i zamknięci na kontakty z obcokrajowcami, ale już wśród studentów nie mam problemu z porozumiewaniem się. Osobiście nie spotkałam się z oznakami nietolerancji, ale moi znajomi, którzy mają bardziej orientalny wygląd, borykają się z oznakami fobii społecznej w stosunku do imigrantów – opowiadała Elif Irem Koc.

- Mamy tu okazję do zmierzenia się ze stereotypami, w moim przypadku odnośnie homoseksualistów – mówił Janusz, gej z Chorzowa. – Powtarza się, że geje mają wielu partnerów, że wielu spośród nich to pedofile. To są tak kłamliwe i wypaczone opinie na temat grupy ludzi, która jest bardzo różnorodna, że trudno mi się nawet do nich odnieść. Na pewno mamy wiele problemów prawnych, jesteśmy często obrażani, nawet w mediach. Borykamy się z ostracyzmem społecznym – opowiadał. Janusz mówił także o presji społecznej, która wymaga „dopasowania się”, bo jeśli ktoś jest inny, to musi to ukryć. – Zapraszam do stowarzyszenia „Tęczówka”, w którym również otwarcie rozmawiamy o homoseksualizmie – mówił.

- Większość ludzi odnosi się do mnie z zainteresowaniem, kiedy mówię o buddyzmie – mówi Ewa Heyda, architekta z Gliwic, buddystka z pasji. – Podstawą naszego funkcjonowania jest budowanie życia na dobrych, a nie przykrych wrażeniach. Do naszych ośrodków może przyjść każdy zainteresowany, wyznawca każdej religii. Buddysta to jest stan umysłu i sposób funkcjonowania w świecie, a nie dogmaty – tłumaczyła. - Dobry chrześcijanin różni się od dobrego buddysty tylko jedną rzeczą: buddysta medytuje – dodała Ewa Łącka, również buddystka.

Podczas Żywej Biblioteki można było pytać także o weganizm. - Polega on na tym, żeby jak najbardziej wykluczyć ze swojego życia wszystkie formy wykorzystywania zwierząt, zarówno w diecie, jak przy okazji kupowania wyrobów konsumenckich, np. butów – wyjaśniała Martyna Blaut, weganka od 10 lat. - Weganizm na pewno nie jest drogi ani trudny do wprowadzenia. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią motywację, by zmienić swoje przyzwyczajenia - dodawała.

O swoich zawodowych przeżyciach opowiadała także kontrolerka z KZK GOP. - Najgorszy był agresywny pasażer, z powodu którego musiałam wzywać policję – wspominała Bożena Maszewska. - Na szczęście kobiety nigdy nie kontrolują w pojedynkę. Kiedy indziej pasażer nie mógł pogodzić się, że to właśnie kobieta wypisuje mu mandat za jazdę bez biletu – mówiła.

- To z pewnością ciekawe doświadczenie i atrakcyjna formuła, która wzbudza zainteresowanie wśród młodzieży – podsumowała Irena Pawłowska, nauczycielka Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3. – Myślę, że takie wydarzenie moglibyśmy zorganizować w przyszłości również w naszej szkole – dodaje.

Żywa Biblioteka została zorganizowana w Miejskim Centrum Kultury im. Henryka Bisty w Rudzie Śląskiej. Tego rodzaju impreza odbyła się w mieście już po raz trzeci.

Wróć

Prześlij opinię

Na skróty

Zapisz się na newsletter