Header decorative image
Kir Żałobny

Rewolucja śmieciowa - rok za nami

Mieszkańcy Rudy Śląskiej najlepiej radzą sobie z segregacją opakowań z tworzyw sztucznych i opakowań szklanych, gorzej jest z selekcją opakowań z papieru i tektury. To najważniejsze wnioski z pierwszego roku obowiązywania „ustawy śmieciowej” w Rudzie Śląskiej. Jutro mija pierwsza rocznica wprowadzenia nowych przepisów w życie. Od czasu wprowadzenia zmian rudzianie zaczęli segregować więcej, ale robią to gorzej, niż przed zmianą ustawy.

- Wciąż  do pojemników z segregacją rzucany jest zatłuszczony papier czy brudne pojemniki po jogurtach - podkreśla prezydent Grażyna Dziedzic. - Lepiej z segregacją radzą sobie mieszkańcy domów jednorodzinnych. Na osiedlach jest już z tym trochę gorzej. Nowy system gospodarki odpadami zaczyna jednak przynosić efekty – ocenia prezydent Rudy Śląskiej.

W całym roku 2012 w Rudzie Śląskiej zebrano ponad 56 tys. ton odpadów. Wśród nich zdecydowaną większość, grubo ponad 46 tys. ton, stanowiły nieposegregowane odpady komunalne. W minionym roku, czyli w okresie od 1 lipca 2013 roku do końca czerwca br., w Rudzie Śląskiej zebrano porównywalną ilość odpadów. Wciąż dominowały wśród nich nieposegregowane odpady komunalne, ale było ich o prawie 3 tys. ton mniej.

Z danych przedstawionych przez firmę, która odbiera odpady z terenu Rudy Śląskiej wynika, że mieszkańcy Rudy Śląskiej najlepiej radzą sobie z segregacją opakowań z tworzyw sztucznych i opakowań szklanych. Tych pierwszych w całym roku 2012 zebrano nieco ponad 580 ton. Tymczasem w pierwszym roku funkcjonowania nowego systemu było ich już ponad 1,2 tys. ton. Podobny wzrost jest widoczny w przypadku opakowań szklanych /odpowiednio 468 ton i 1,1 tys. ton/ oraz odpadów ulegających biodegradacji /w 2012 roku zebrano ich 1,7 tys. ton, a od lipca 2013 roku do końca czerwca br. 3,1 tys. ton/. Ciekawostką jest fakt, że zdecydowanie gorzej mieszkańcy Rudy Śląskiej radzą sobie z segregowaniem opakowań z papieru i tektury. W 2012 roku zebrano ich prawie 4,5 tys. ton, natomiast w pierwszym roku funkcjonowania nowego systemu gospodarki odpadami w odpowiednich pojemnikach znalazło się ich niespełna 1,2 tys. ton.

- Mieszkańcy naszego miasta mocno zaangażowali się w „śmieciową rewolucję”, co potwierdza m.in. prawie 9 tys. „deklaracji śmieciowych” złożonych do urzędu miasta - mówi prezydent Dziedzic. - Na indywidualne wnioski właścicieli nieruchomości wyposażano je w pojemniki do segregacji. Obecnie na terenie miasta jest ich ponad 1,9 tys., co także pokazuje skalę zaangażowania rudzian w budowę nowego systemu gospodarki odpadami. Niestety na początku nie było tak „różowo”. W mieście brakowało pojemników na odpady. Podobny problem miało wiele innych gmin w Polsce, bo producenci kontenerów nie nadążali z realizacją zamówień- wyjaśnia.

W ciągu minionego roku firma odbierająca odpady z Rudy Śląskiej wystawiła na jej terenie ponad 13 tys. nowych pojemników, 150 kontenerów oraz prawie 5 tys. pojemników na odpady ulegające biodegradacji. Dodatkowo mieszkańcom rozdano w sumie ponad 130 tys. worków do selektywnej zbiórki odpadów.

W pierwszym roku funkcjonowania nowego systemu odnotowano spadek jakości zbiórki selektywnej. Do pojemników z segregacją trafiają odpady niepodlegające segregacji. Zdarzają się też nieruchomości, gdzie do pojemników z odpadami komunalnymi są wrzucane dobrej jakości surowce wtórne. Mieszkańcy nie przestrzegają też zasad dotyczących czystości oddawanego w ramach systemu gruzu. W workach i kontenerach przeznaczonych na czysty gruz znajdują się często odpady komunalne, wielkogabarytowe oraz opakowania po materiałach budowlanych. – Wszystko to powoduje, że koszty obsługi systemu są większe – podkreśla prezes Rafał Pamuła, prezes spółki Toensmeier Południe, która odbiera odpady z terenu miasta.

- Trudno w tej chwili oceniać pierwszy rok funkcjonowania nowej ustawy. System segregacji odpadów funkcjonował w Rudzie Śląskiej dobrze od lat. Wiele mieszkańców było już przyzwyczajonych do segregacji. Być może dlatego wprowadzenie w życie nowych przepisów nie było dla rudzian aż tak wielkim „szokiem” - uważa prezydent Grażyna Dziedzic.

Bardziej krytyczne na temat znowelizowanej ustawy wypowiadają się przedsiębiorcy. Wśród nich jest Rafał Pamuła, prezes  spółki Toensmeier Południe /dawny PUK/. – Gminy zostały niepotrzebnie „uszczęśliwione” obowiązkiem gospodarowania odpadami. Wystarczyło obowiązujący system poprawić, doregulować go na poziomie centralnym, a nie niszczyć poprzez próbę ręcznego sterowania – uważa prezes Pamuła. Jego zdaniem mieszkańcy zrobili  wiele, by nowy system gospodarowania odpadami, obarczony wieloma błędami prawnymi, jakoś funkcjonował. – Problem w tym, że wszyscy muszą płacić wysoką cenę za złą jakość ustawy regulującej nowy system – dodaje prezes spółki Toensmeier Południe.

Obecnie mieszkańcy Rudy Śląskiej płacą 9 zł od osoby za śmieci posegregowane i 17 zł za odpady nieposegregowane. Pieniądze z opłat w całości są przeznaczane na funkcjonowanie nowego systemu śmieciowego. Zgodnie z obowiązującymi przepisami ma się on samofinansować z opłat wnoszonych przez mieszkańców, a miasto nie może dołożyć do niego ze swego budżetu ani jednej złotówki. Pieniądze z opłaty pokrywają takie koszty jak odbiór, transport, zbieranie, odzyskiwanie i unieszkodliwianie odpadów komunalnych, zapewnienie mieszkańcom kubłów na śmieci, utworzenie i utrzymanie punktów, w których można oddać posegregowane śmieci oraz koszty obsługi administracyjnej.

Wróć

Prześlij opinię

Na skróty

Zapisz się na newsletter