Pełen dobroci i zrozumienia
Ks. Jan Macha - postać która znana jest nie tylko w Rudzie Śląskiej, ale na całym Górnym Śląsku. Swoim krótkim życiem dał przykład patriotyzmu i wielkiego poświęcenia.
Ksiądz Jan przyszedł na świat 18 stycznia 1914 roku w Chorzowie. Jego rodzice to Paweł i Anna, z domu Cofałka. W ich wspólnym domu od początku czuć było ducha dobroci i wzajemnego poszanowania według zasad religii. Był to dom tradycyjny, śląski, gdzie panowała miłość. W 1925 roku mały Jan przystąpił do Komunii Świętej. W wieku 19 lat zdał egzamin dojrzałości.
Ten młody człowiek, którego najbliżsi nazywali Hanik, żył w czasach niezwykle skomplikowanych politycznie i gospodarczo. W 1922 roku kiedy działania powstańcze dotknęły Chorzowa; mały Jan widział z pewnością tłumy uczestniczące w ważnym wydarzeniu, którym był wjazd wojska polskiego na czele z generałem Stanisławem Szeptyckim. Ciekawostką jest fakt, że w gimnazjum łaciny uczył go Alfons Zgrzebniok - jeden z dowódców Powstań Śląskich. Stąd właśnie mały Hanik od początku dobrze rozumiał i pielęgnował w swoim sercu patriotyzm. W rodzinie był oczkiem w głowie. Jako młodzieniec był dynamiczny, wysoki, wysportowany, był członkiem klubu sportowego przy fabryce związków zawodowych. O życiu kapłańskim marzył od najmłodszych lat.
Pierwsze podanie o przyjęcie do seminarium duchownego w Krakowie spotkało się z odmową z powodu nadmiernej ilości zgłoszeń. Udało się za drugim razem. Od tej pory Jan Macha w pełni kształtował swoje życie duchowe. W tym czasie studiował także na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obronił pracę magisterską pod tytułem „Monografia parafii św. Marii Magdaleny w Chorzowie”. W tej też parafii 27 czerwca 1939 roku przyjął święcenia kapłańskie. Był to dzień pełen radości. Towarzyszyła mu cała rodzina, przyjaciele, znajomi. Tutaj rozpoczął swoją drogę, jako kapłan. To, co czekało go w przyszłości, według relacji rodziny, przeczuwał już w tym dniu.
Młody ksiądz Jan Macha został skierowany do parafii św. Józefa w Rudzie Śląskiej. Spotkał tu niesamowitego proboszcza, księdza Skrzypczyka, który słynął ze swojej dobroci. Jego postawa udzieliła się księdzu Janowi, który w czasie odwiedzin kolędowych zderzył się z biedą ludzi mieszkających na terenie parafii. To co widział w domach ubogich ludzi spowodowało, że ksiądz Jan Macha rozpoczął akcję opieki społecznej.
Czas jego posługi kapłańskiej w Rudzie Śląskiej zbiegł się z wybuchem II wojny światowej. Ruda Śląska była wówczas miastem, które w niewielkim stopniu różniło się od miast na terenie Rzeszy Niemieckiej. Na ulicach, w sklepach, na klatkach schodowych mówiło się po niemiecku. W miejscach publicznych można było spotkać umundurowanych wojskowych. Na początku okupacji ksiądz Jan zebrał swoich najbliższych przyjaciół i stworzył tajną organizację o kryptonimie „Konwalia”, która wstąpiła do Związku Walki Zbrojnej. W ten sposób ksiądz Jan jako szef, organizował pomoc ludziom.
Skala pomocy rozrosła się, aż objęła cztery tysiące ludzi. Ich działalność polegała na tym, że musieli dostarczać żywność tak, by nie zostać zdekonspirowanym. Po pewnym czasie Niemcy rozpracowali działalność księdza Jana Machy. Został aresztowany na dworcu w Katowicach we wrześniu 1941 roku. Osadzony został w Policyjnym Więzieniu Zastępczym w Mysłowicach. Tutaj spędził ponad rok. 17 lipca 1942 roku został skazany na śmierć przez zgilotynowanie. W więzieniu pozwolono mu korzystać z brewiarza. Różaniec wykonał sam ze sznurka oraz kawałka drzazgi odłupanej ze stołu. Rodzina podjęła próbę ratowania księdza. Jego matka pojechała w tym celu do Berlina, gdzie udało jej się prosić o ułaskawienie syna. Pomimo starań nie udało się zapobiec śmierci księdza Jana. Wyrok wykonano 3 grudnia 1942 roku. Jego ostatnią wolą było utworzenie „cichego zakątku” ku jego pamięci, miał bowiem świadomość że nie będzie miał pogrzebu.