Header decorative image
Kir Żałobny

Jeszcze raz o Janie Wyplerze

Jeszcze raz o Janie Wyplerze

Nasza informacja o Janie Wyplerze zainspirowała rudzkich miłośników historii do głębszej analizy tej osoby, jak i całego rody Wyplerów. Poniżej tekst pana Jana Kołodzieja.

Znawca ponad 30 języków świata oraz kultur Dalekiego Wschodu, autor prac naukowych i językoznawczych, pedagog, tłumacz dzieł autorów polskich i zagranicznych – to tylko niektóre z osiągnięć pochodzącego z Kochłowic Jana Wyplera. Ten wybitny poliglota, a także zaangażowany krzewiciel kultury polskiej w czasie Powstań Śląskich, do końca życia nie zapomniał o swoich rodzinnych stronach. Jan Wypler to kolejna postać prezentowana w ramach cyklu „Wielcy rudzianie”.

Jan Wypler urodził się 14 maja 1890 roku, w małym domu w Kochłowicach, położonym blisko plebanii i kościoła (później ul. Średnia, dom zburzono kilka lat temu). Miał pięcioro rodzeństwa. Kiedy  rozpoczął naukę w kochłowickiej  szkole powszechnej, jako uczeń pojętny miał szczęście zostać zauważonym przez Ludwika Tunkla, który był tutaj proboszczem od roku 1893. Ten kapłan wspierał bowiem na wszelkie sposoby edukację potomstwa mniej zamożnych parafian. A rodzina Wyplerów, może wtedy nawet nieświadoma swojego szlacheckiego pochodzenia do zamożnych nie należała.

Po ukończeniu szkoły powszechnej młody Jan podjął naukę w gimnazjum w Bytomiu, kontynuował ją w latach 1911-1917 na uniwersytetach we Wrocławiu i w Kilonii. Stosując dzisiejsze miary, możemy powiedzieć: dość długo. Ale w czasie tych siedmiu lat ukończył germanistykę, romanistykę, slawistykę i filozofię. A w wolnym czasie czytał sobie dzieła, napisane w sanskrycie.

Nabyta i stale wzbogacana wiedza, oraz perfekcyjne opanowanie kilku języków pozwoliły mu na podjęcie pracy nauczyciela we Wrocławiu, czyli w samej stolicy Śląska. Wtedy też zaczął tłumaczyć dzieła poetów i pisarzy polskich na język niemiecki. Widać rodzinne korzenie ciągnęły go z powrotem na Górny Śląsk, bo przeniósł się do Zabrza. Tutaj także pracował jako nauczyciel gimnazjalny. Przede wszystkim jednak zaangażował się w dzieło budzenia polskiej świadomości Ślązaków. Organizował wiece, prowadził nieoficjalne nauczanie, wygłaszał płomienne, jakimi odbierali je inni przemówienia. Swoje prace i przemyślenia publikował w „Oberschlesische Grenzzeitung” i w „Der Weisse Adler”. Tłumaczył i publikował poezje Leopolda Staffa w austriackim piśmie „Osten” oraz w niemieckim „Graal”. W czasie plebiscytowym był też redaktorem dwumiesięcznika „Most – Die Brücke”, wydawanego jako pismo dwujęzyczne. W tym periodyku publikował swoje przekłady dzieł Juliusza Słowackiego, Jana Kasprowicza, Władysława Orkana czy Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Z wieloma pisarzami i poetami znał się osobiście. Pod wpływem Kasprowicza sam zaczął pisać wiersze w języku niemieckim. Z racji wykształcenia język ten znał bowiem dużo lepiej od polskiego. Był wielkim orędownikiem samostanowienia narodów, ale też pokoju i wzajemnego zrozumienia między nimi, czemu dawał wyraz w swojej działalności.

W  roku 1922 spory kawałek Górnego Śląska został przyłączony do Polski. Wtedy Jan Wypler zamieszkał w Katowicach, zostając nauczycielem w Państwowym Gimnazjum – dziś Liceum im. Adama Mickiewicza. W latach 1931-1939 uczył w Mysłowicach.

Wtedy w jego życiu pojawiła się inna pasja – język chiński. Stało się to pod wpływem opublikowania dzieła innego Ślązaka, Domana Wielucha. Był to w nowatorski sposób pomyślany słownik chińsko-niemiecki. Jan Wypler poznał dzieła literatury „kraju środka”, a te zafascynowały go na tyle, że zaczął je tłumaczyć. Tym sposobem po dzień dzisiejszy możemy poznawać dziesiątki przekładów, wśród których znajdujemy nawet takie „perełki”, jak dramat Kuo-Mo-żo „Czü Jüan”.

Czas drugiej wojny światowej nasz skromny nauczyciel spędził w Katowicach. Pracował jako nauczyciel języków obcych. Niby nic nadzwyczajnego – ale Jan Wypler znał ich około trzydziestu, w tym biegle aż 22. Wśród nich były właśnie chiński i japoński. Warto zaznaczyć, że ostentacyjnie wręcz nie podpisał volkslisty, ale dla okupacyjnych władz był bardzo potrzebnym tłumaczem.

Po wojnie, dalej pracując jako nauczyciel mieszkał w skromnym mieszkanku przy ulicy Dąbrowskiego 3. Wtedy wszystkie swoje siły poświęcił pogłębianiu wiedzy o Chinach i ich dorobku literackim. Stał się pod tym względem autorytetem na skalę światową, poza profesorem Witoldem Jabłońskim był jedynym w Polsce znawcą chińskiego języka. Dość powiedzieć, że jego pomoc była podstawą komunikacji wzajemnej pomiędzy członkami oficjalnych delegacji chińskich, a przedstawicielami polskiego Rządu.

Pod koniec swego życia Jan Wypler zamieszkał w nowym mieszkaniu na katowickiej Koszutce. Z tamtych wieżowców widać położone nieopodal, jego ojczyste Kochłowice. Długo tam nie mieszkał – 24 grudnia 1965 roku, w dzień Wigilii  odszedł do wieczności.

Jego doczesne szczątki zostały złożone na kochłowickim „nowym” cmentarzu. Nad mogiłą przemówił przedstawiciel Związku Literatów Polskich, Wilhelm Szewczyk.

Czy wielkość człowieka jest pojęciem mierzalnym? Z pewnością w jakiś sposób tak, ale zależy to od przyjmowanych kryteriów. Do wielkich zaliczamy św. Karola Wojtyłę, naszego niezapomnianego papieża, ale też wybitnych naukowców, świetnych sportowców, charyzmatycznych przywódców, licznych bohaterów bitew, uznanych artystów.

Czy do tak zacnego grona możemy zaliczyć skromnego nauczyciela, widywanego zawsze z nieodłączną teczką w ręku, mieszkającego w jednym pokoiku, odżywiającego się w barze mlecznym? Jednocześnie wybitnego humanistę, poetę i pisarza, znawcę czterdziestu języków, tłumacza, propagatora polskości, kochłowiczanina Jana Wyplera?

Z największym poczuciem dumy i radości powiem: TAK! W jaki sposób jego wielkość doceniano dotychczas?  W roku 1960 Jan Wypler otrzymał nagrodę literacką miasta Katowice za całokształt dorobku. W roku 1965 na jego piersi zaświeciła złota odznaka „Zasłużonego w Rozwoju Województwa Katowickiego”. W roku 1985 jego imieniem nazwano Szkołę podstawową nr 2 w Bykowinie, będącej jak i Kochłowice dzielnicą Rudy Śląskiej. W Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 3, w dzielnicy Kochłowice (w Szkolnym Muzeum im. Pelagii Kwapulińskiej), zgromadzone zostały zbiory poświęcone jego życiu i twórczości. W muzeum znajdują się m.in.: wycinki z gazet, zdjęcia, dokumenty władz oświatowych, a przede wszystkim wydane za sprawą Wyplera polskie tłumaczenia literatury chińskiej. Jego imieniem nazwano także jedną z przecznic ulicy Gliwickiej w Katowicach. To wszystko, choć Wilhelm Szewczyk w swych "Wspomnieniach" napisał: „Jan Wypler jest chlubą Śląska na miarę europejską”   …

Jan Wypler znany jest jeszcze z jednego dzieła. Dokładnie przeszukał archiwa w Polsce i poza jej  granicami, przeprowadzając kwerendę wzmianek o swoim rodzie. W sposób, uznawany przez ekspertów za wybitny, udowodnił że nazwisko Wypler ma bardzo stare, śląskie korzenie. I to korzenie szlacheckie i rycerskie. Swoje odkrycia własnym sumptem opublikował w roku 1936. Tak się złożyło, że to wydanie doszło do skutku jedynie w języku niemieckim. Na polski nigdy nie zostało przetłumaczone – do teraz. Rudzkie szkoły otrzymały broszury z tym tłumaczeniem przy okazji obchodów 650-lecia Kochłowic, można również przeczytać je tutaj.

                                                                                          

Wróć

Prześlij opinię

Na skróty

Zapisz się na newsletter